prawie co trzeciustralia przyjmuje więcej migrantów niż jakikolwiek inny duży kraj Zachodni

„głównym powodem spadku poziomu życia wielu australijskich pracowników jest oszałamiający wzrost liczby ludności”, grzmi Dick Smith, milioner z kampanii, w apokaliptycznym manifeście. Ma rację co do oszałamiającego wzrostu. Liczba dzieci przeciętnej Australijki spadła poniżej dwóch w latach 70., Jednak od tego czasu populacja Australii wzrosła o 70%, dzięki prawie całkowicie imigracji. Ponad 28% dzisiejszych mieszkańców urodziło się za granicą—większy udział niż w Kanadzie czy Nowej Zelandii, nie mówiąc już o Wielkiej Brytanii czy Ameryce(patrz wykres 1). Liczba nowo przybyłych wciąż rośnie. Migracja zagraniczna netto (miara imigrantów minus odchodzący Australijczycy) prawie podwoiła się od 2000 roku.

Pan Smith ma również rację co do spadku poziomu życia, choć dopiero niedawno., Wzrost płac jest w najniższym tempie od prawie 20 lat i na początku tego roku spadł poniżej inflacji, co oznacza, że typowy pracownik traci siłę nabywczą. Chociaż stopa bezrobocia, wynosząca 5,6%, jest niska jak na standardy ostatnich dziesięcioleci, niedostateczne zatrudnienie jest bliskie rekordowi. Philip Lowe, prezes Reserve Bank of Australia, banku centralnego, przyznaje, że pracownicy „czują, że jest więcej konkurencji „i martwią się o”obcokrajowców i roboty”.,

jednak, ku frustracji alarmistów, takich jak Mr Smith, stosunkowo niewielu Australijczyków wydaje się myśleć, że sposobem na zwiększenie swoich dochodów jest powstrzymanie napływu imigrantów. W 2015 roku Gallup, ankieter, stwierdził, że Australia jest jedynym dużym krajem Zachodnim, w którym więcej osób uważa, że imigracja powinna wzrosnąć (30%) niż uważa, że powinna spaść (25%). Regularne badania prowadzone przez Scanlon Foundation, która działa na rzecz Integracji Imigrantów, pokazują, że poczucie, że imigracja jest zbyt wysoka, znacznie spadło od lat 90., Pauline Hanson, populistyczna senator, która nazwała ją wtedy, ostrzegając, że Australia będzie „zawalona” przez Azjatów, zaczęła budzić optymizm o muzułmanach, zamiast tego, z niewielkim korzyścią. Kiedy ostatnio próbowała wzbudzić opinię publiczną poprzez noszenie burki w parlamencie, przyciągała więcej wyśmiewania niż uwielbienia.

Po części wynika to z faktu, że Australia ma długą historię imigracji, od Chin przyłączających się do gorączki złota w 1850 i 1860 roku do Afgańskich kierowców wielbłądów pomagających odkrywać pustkowia pod koniec XIX wieku., Pomaga również, że gospodarka rośnie od 26 lat bez recesji, a dochody rosną szybciej niż ludność. W rzeczywistości imigranci mieli w tym swój udział: rosnąca populacja zużywa więcej towarów i usług. Niedawni imigranci zapewnili siłę roboczą dla boomu górniczego, a gdy ten się zmniejszył, popyt na mieszkania i siłę roboczą do jego budowy, pomagając utrzymać gospodarkę. Około 600 000 obcokrajowców wydało w ubiegłym roku 20 mld USD (14,6 mld USD) na uczęszczanie do Australijskich szkół i uniwersytetów, dzięki czemu edukacja jest trzecim co do wielkości eksportem w kraju., Wielu podejmuje lokalne prace i płaci podatki po ich ukończeniu.

To prawda, że wydaje się, że imigracja podniosła bezrobocie i obniżyła płace w niektórych branżach. Bob Birrell z Australian Population Research Institute zauważa, że system punktowy Australii, który ma na celu przyciągnięcie pracowników o ograniczonych umiejętnościach, przyniósł zalew księgowych i specjalistów IT., Ponad połowa zagranicznych studentów studiuje biznes i handel, ponieważ wierzą, że da im to dostęp do wysoko płatnych miejsc pracy, mówi, ale często pozostają na „marginesie rynku pracy, ponieważ trudno jest konkurować z miejscowymi”. Ogólnie Rzecz Biorąc, Australijska Komisja ds. wydajności nie znajduje jednak dowodów na to, że migranci obniżają płace lub wypierają mieszkańców z pracy. Pomagają one podnieść PKB na osobę, a nie obniżyć go, częściowo poprzez zwiększenie liczby ludności Australii, co rekompensuje starzenie się jej wyżu demograficznego.,

Ale wzrost imigracji spowodował problemy, najbardziej oczywiście w zakresie planowania. Teoretycznie powinno być dużo miejsca dla 230.000-nieparzystych rocznych przyjazdów, ponieważ Australia jest jednym z najmniej gęsto zaludnionych krajów na świecie. Jednak zdecydowana większość jej mieszkańców, a jeszcze większa część jej imigrantów, skupia się w kilku miastach w pobliżu wybrzeża. Mimo znacznych inwestycji infrastruktura miejska nie nadąża za tempem. Melbourne i Sydney, w szczególności, ciągną w szwach., Osoby dojeżdżające do pracy są narażone na gwałtowny ruch, którego koszty mają się podwoić do 2030 roku. Tymczasem liczba pasażerów w pociągach podmiejskich w Sydney wzrosła o 11% w ciągu roku do lipca.

W Sydney przeciętny dom kosztuje 1,2 mln USD, co oznacza wzrost o prawie 20% w ciągu roku. Według jednej liczby, miasto jest drugim najdroższym na świecie w stosunku do dochodów. Jednopiętrowy dom na ćwierć arowej działce jest poza środkami większości., Ci, którzy kupują dom, są mocno zadłużeni: na poziomie 134% stosunek długu gospodarstw domowych do PKB jest również jednym z najwyższych na świecie. Niedawna analiza wykazała, że kupujący w Sydney musieliby zarabiać$190,000 rocznie—więcej niż potroić średnią pensję – aby wygodnie spłacić swoje kredyty hipoteczne.

konserwatywny rząd pod przewodnictwem Malcolma Turnbulla obiecał uwolnić więcej gruntów pod zabudowę i ukarać inwestorów, którzy pozostawiają puste nieruchomości., Ale też trochę pokłócił się z Panem Smithem, zmieniając zasady imigracyjne. Premier powiedział, że „stawia Australijczyków na pierwszym miejscu”, wymagając od tymczasowych migrantów większego doświadczenia zawodowego i lepszych umiejętności językowych. Chce, aby przyszli obywatele zdali surowsze testy językowe i udowodnili, że podzielają Australijskie „wartości”. Wcześniej nowi przybysze musieli być w stanie zidentyfikować Dona Bradmana, znanego krykiecistę (wbrew powszechnemu przekonaniu, nie musieli znać jego średniej uderzeń). Pan Turnbull chce mieć pewność, że marszczą brwi na temat przemocy domowej i seksizmu., Mógł dodać ksenofobię do listy.

artykuł ukazał się w dziale Azja w wydaniu drukowanym pod nagłówkiem „prawie co trzeci”

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *